literature

Droga w wieczny sen

Deviation Actions

MissCynaMoon's avatar
By
Published:
119 Views

Literature Text

- Noc pełni księżyca – szepnęła Riannon, unosząc twarz do ciemnego, czystego nieba.
Jej głos był ledwie słyszalny, nie tylko dlatego, że w dolinie pod jej stopami rozgrywała się właśnie bitwa. Chłodny wiatr szarpał długimi, srebrzystymi włosami kobiety i zaczepiał białą, cienką, niemal przeźroczystą skórę.
- Twoja ulubiona – zauważył Aszar.
Siedział obok niej na trawie; postawny mężczyzna o bladozłotych włosach i ciepłym głosie. W dłoni trzymał kielich z winem, przy nim stała napoczęta butelka.
Riannon uśmiechnęła się na tę uwagę.
- Nalej mi, braciszku – poprosiła, podsuwając mu swój pusty kielich. – Do rana jeszcze trochę czasu, a Droga daleka…
Aszar spełnił jej życzenie, niechcący rozlewając trochę. Słodki, szkarłatny płyn zabarwił trawę na wzniesieniu. Trawa w dolinie spływała krwią.
- Co z nas zostało, mój drogi? – zapytała cicho Riannon. – Byliśmy tacy wspaniali, a teraz?
- Teraz nasze istnienie ma mniejszą wagę, niż sokole pióro – odparł szeptem jej brat.
- Dwa upiory na skraju nocy i dnia…
Po dolinie potoczył się odgłos rogu.
- Wygląda na to, że twoi wygrywają – powiedział po chwili Aszar, obserwując pole bitwy.
Riannon pokręciła głową.
- Tylko chwilowo. Twoi przygotowali pułapkę.
Rzeczywiście, jakiś czas później przewaga na polu bitwy się zmieniła. Srebrne sztandary upadały, na ich miejsce wyrastały złote.
- Nie chcę umierać – szepnęła nagle Riannon, tłumiąc szloch.
- Wiem, siostro, ja też nie…
- To nie tak miało być! – podniosła głos, a kielich wypadł z jej ręki i potoczył się po trawie. – Dlaczego tak jest? Mieliśmy tak mało czasu… Chciałam dotrwać do chwili, gdy znajdziesz sobie królową. Chciałam znaleźć dla siebie króla…
Po bladej twarzy kobiety spłynęły dwie łzy.
- Nie taka była nasza rola – odpowiedział jej cicho Aszar. – To, że byliśmy podobni do Adama i Ewy nie znaczy, że obowiązywały nas te same prawa.
- Nie obchodzą mnie ziemskie prawa! – Riannon poderwała się na nogi. – Ludzie nas zdradzili! Byliśmy dla nich wszystkim, a oni… - jej głos załamał się i kobieta opadła z powrotem na trawę. – To tak bardzo boli… - wykrztusiła przez łzy.
Aszar nie odpowiedział. On też to czuł, każdą jedną śmierć. Każda urwana nić życia była sztyletem wbijanym w jego serce.
- Twoi wygrają, wiesz o tym – Riannon zwróciła na niego przejęte spojrzenie. – Nie możesz dalej żyć?
Mężczyzna powoli pokręcił głową.
- Wiesz, że nie mogę. Nie mogę istnieć bez ciebie…
- …ani ja bez ciebie – Riannon dokończyła cicho. – Tak, wiem. I gdy pomyślę o Drodze bez ciebie u boku, czuję tak potworny strach…
- Nie bój się, Riannon – szepnął łagodnie. – Pójdziemy nią razem.
Kobieta pokiwała głową i otarła łzy wierzchem bladej dłoni.
- Nalej mi jeszcze – poprosiła, sięgając po kielich.
Na chwilę zapadło milczenie, bitwa w dolinie trwała.
- Zastanawiam się… Co zrobiliśmy źle? – odezwał się Aszar. – Czy wyrażaliśmy się aż tak zawile?
- Nie! Wyraźnie zakazaliśmy im walk w naszym imieniu! – odparła ostro Riannon. – Opowiedzieliśmy im o miłości, o pokoju, o porządku, o równowadze… - urwała i pokręciła z rezygnacją głową. – Nie zrozumieli. Myśleli, że wiedzą lepiej. Cenę za ich pychę zapłacimy wszyscy.
Riannon zadrżała na własne słowa.
- Zimno ci? – zapytał odruchowo Aszar.
Kobieta spojrzała na swoje dłonie.
- Zimno? – szepnęła, jakby nie rozumiała pytania. – Nie pamiętam, kiedy ostatnio czułam ciepło. Mam wrażenie, że moja krew już dawno zamieniła się w lód.
Uśmiechnęła się ze smutkiem i jeszcze bardziej ściszyła głos.
- Wszystko zamarznie. Miłość i szczęście…
- Ale też ból i żal – wtrącił Aszar. – Zostanie tylko cisza i spokój.
- Cisza i spokój… - Riannon powtórzyła powoli i znów przeniosła spojrzenie na dolinę. – Tak, nam wszystkim potrzeba ciszy i spokoju…
Oboje zamilkli, czekając. A gdy niebo zaczęło jaśnieć, powoli wstali i po raz ostatni spojrzeli na swój świat.
- Do dna? – Riannon zapytała z delikatnym uśmiechem.
- Do dna – odparł cicho Aszar i wypili wino. Niepotrzebne kieliszki upadły w trawę.
Kobieta przymknęła oczy i sięgnęła po dłoń brata.
- Nie chcę cię zgubić – szepnęła, splatając swoje palce z jego.
Aszar odpowiedział uśmiechem i odwrócił twarz na wschód.
Brat i siostra. Dwa upiory, które rozpłynęły się w promieniach krwawego słońca. Ludzie najwyraźniej nie potrzebowali już swoich bogów.
Króciutkie opowiadanko napisane pod wpływem rosyjskiej piosenki, od której nie mogłam się uwolnić: Мельница - Дорога сна.
© 2012 - 2024 MissCynaMoon
Comments0
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In